poniedziałek, 18 lipca 2011

Kaseta milczenia. Część pierwsza.

Katerine- była to kobieta, która pomimo młodego wieku wiele już w życiu przeżyła. Samotnie wychowywała czteroletnią córkę-Elise. Mieszkały w ponurej kamienicy, niedaleko Londynu. Pewnego dnia, obie postanowiły zmienić coś w swoim życiu. Katerine zdecydowała się na kupno domy jednorodzinnego na przedmieściach Liverpoolu. Elise nie kryła swego zafascynowania. W końcu nadszedł wyczekiwany dzień przeprowadzki.
-Wszystko spakowałaś?- spytała ostatecznie Kate.
-Jasne, wszystko gotowe.- odparła ze znudzeniem Elise, na którą większość mówiła po prostu Elli.
Godzina piętnasta dwadzieścia cztery. Chwila prawdy. Matka z córką stały podziwiając swój nowy dom. Dech w piersiach zapierało. Katy zawsze o takim marzyła, chciała mieć duży taras, gigantyczny ogródek, w którym mogłaby sadzić kwiaty. Wielkie drzwi wejściowe, staromodne okna. Zawsze lubiła takie klimaty, nie wiedzieć czemu. Chwyciła do ręki klucz. Włożyła w zamek. Nacisnęła na klamkę i weszła. Od wejścia było widać piękne, lecz bardzo stare schody. Rozejrzała się dalej. Zobaczyła kuchnię. Była to mała, przytulna kuchenka. Lodówka, kilka szafek, maleńka gazówka. Na oknie śliczna firanka. To miejsce miało klimat.
Katerine postanowiła iść dalej. Weszła do jadalni, można by rzec jadalenki, chociaż nie do końca jestem pewna, czy takie słowo w ogóle istnieje. Na środku okrągły, drewniany stół, wokół niego cztery krzesła, również z drewna. Spacerowała po domu, aż w końcu pojawiła się w samym jego centrum-salonie. Był trochę w stylu domów za czasów wojny, na ścianie nawet wisiała broń. Jakiś stary kaliber. Zdecydowanie z każdym krokiem coś kusiło ją ku temu domowi. Coś mówiło jej "Chodź, tutaj musisz zostać. Poznaj mnie. Będzie ciekawie. Czas mi zaufać." Kobieta była wniebowzięta. Zawołała swa córeczkę. Po wejściu do domu jej entuzjazm nagle zniknął. Powiedziała tylko;
-Nie podoba mi się tutaj.
Katerine nie przejęła się tym jednak. Była zbyt podekscytowana, zbyt wciągnięta, zbyt podniecona.
Powiedziała tylko:
-Nie gadaj tyle. Lepiej chodź, zobaczymy górę.
Tam znajdowały się sypialnia oraz pokój małej Elise. Dziewczynka zapomniała o chwilowym zaniepokojeniu, pokoik bardzo jej się podobał. Kate poszła do siebie. Sypialenka była prześliczna. W lewym kącie stały wielkie łóżko, z jasnego drewna, miało beżową pościel. Na podłodze dywan w odcieniu amarantowym. Firanki na białym oknie lśniły morskimi kolorami. Zupełnie nie pasowały do reszty. Przez następne trzy godziny dziewczyny rozpakowywały się, sprzątały. Trwały ogólne przygotowania. Po ciężkiej pracy Elli od razy poszła do łóżka i zasnęła. Katy wzięła gorącą kąpiel, później położyła się na kanapie w salonie czytając książkę. Katerine uwielbiała kryminały, a ten akurat bardzo ją wciągnął. Było bardzo późno, około godziny pierwszej. Kobieta usłyszała jakieś szumy z góry. Powoli wchodziła na schodki, z każdym jej krokiem szum zdawał się coraz głośniejszy. Weszła na korytarz. Jej uwagę skupiły teraz dziwne śmiechy z jej sypialni. Otworzyła drzwi. Nikogo tam nie było. Na podłodze leżała jedynie kaseta. Wyglądała na bardzo starą, była cała zakurzona, ale najbardziej intrygujące zdawało się jak mogło dojść do tego, że nagle leżała na podłodze.

Ciąg dalszy nastąpi.

PS. Kilka słów ode mnie :D Przede wszystkim ten blog będzie o różnych różnościach, nie tylko historie, opowiadania etc. A właśnie, wymyślam je sama, gdybym kiedyś chciała zamieścić cudze, na pewno to podkreślę w poście ;)

1 komentarz: